poniedziałek, 27 stycznia 2014

2. mysterium

          — Szafki? — Nie mogłam uwierzyć, że Draco Malfoy prosi mnie o naprawienie szafki. Zwykłego, nic nie znaczącego mebla, które każdy czarodziej w klasie szóstej powinien bez problemu naprawić. Roześmiałam się, jednak widząc poważną minę blondyna zmarkotniałam. — A próbowałeś Reparo?
          — Masz mnie za kretyna, Granger? — Chłopak odsunął się ode mnie ze złością i podszedł do ogromnego okna, po czym pociągnął za dół ciężkiej, zakurzonej zasłony w celu odsłonięcia go. Kotara opadła z hukiem, wzbijając kurz w powietrze, co wywołało u mnie atak kaszlu, lecz Malfoy stał niewzruszony, wpatrując się w krajobraz. Z nieba leniwie spadały duże płatki śniegu, nie spiesząc się z niczym, żaden wiatr ani deszcze nie przeszkadzały im w powolnym opadaniu na ziemię.
           — Odpowiedź jest chyba prosta... — zaczęłam powoli i niepewnie, podchodząc do Ślizgona. Stanęłam obok niego przy parapecie, jednocześnie zachowując odpowiedni dystans. W końcu nie mogłam mu ufać, nawet mimo dawnej rozmowy z dyrektorem.
           — Wiem, Granger co masz na myśli, jednak nie czas na dziecinne zaczepki. Uwierz mi, że gdybym nie był zmuszony, to o nic bym cię nie prosił. Niestety, pewna osoba uważa, że jesteś w stanie mi pomóc. — Nie spodobał mi się ton jego głosu. Chciałam się wycofać, lecz ciekawość zwyciężyła.
           — W takim razie pokaż mi ten mebel, spróbuję coś wymyślić.
           — Rzecz w tym, że nie mogę, to zbyt ryzykowane.
           Spojrzałam na jego twarz. Pierwszy raz wpatrywałam się w niego dłużej niż kilka sekund. Po prostu nie dowierzałam w to, co mówił. Oczekiwał ode mnie pomocy, musiałam to zrobić ze względu na Dumbledore'a, ale nie zamierzał pokazać mi przedmiotu, którym miałam się zająć. To wszystko coraz mniej mi się podobało.
           — Ryzykowne dla ciebie czy dla mnie? — zapytałam z nutką ciekawości, lecz nie oczekiwałam odpowiedzi. Czułam, że nie dowiem się tego, przynajmniej nie wtedy.
            Tak jak przypuszczałam, Draco nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem, uniósł różdżkę, którą wcześniej obracał w dłoniach, w kierunku drzwi, poruszył nią kilka razy, a moich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi.
           — Chcę, byś odszukała w bibliotece wszelkich informacji o wszystkich szafkach lub jakichkolwiek przedmiotach tego typu. Chcę mieć ich jak najwięcej — powiedział, patrząc na mnie nieodgadnionym wzrokiem, po czym ruszył w kierunku wyjścia. Zanim jednak opuścił salę, dodał jeszcze:
             Najlepiej, jeśli rozejrzysz się w Dziale Ksiąg Zakazanych.
            Jeszcze długo patrzyłam w miejsce, gdzie przed chwilą stał Draco Malfoy. W mojej głowie panował mętlik. Dlaczego Malfoy oczekiwał ode mnie pomocy? Czemu miała służyć ta szafka i dlaczego miałam szukać informacji w  Dziale Ksiąg Zakazanych? Dlaczego miałam szukać różnych przedmiotów, skoro chodziło mu dokładnie o jeden, konkretny? Kim była osoba, która doradziła mu zwrócenie się do mnie? I co z tym wszystkim miał wspólnego Albus Dumbledore?

~~**~~

             Nie czekałam długo na spełnienie prośby Malfoya, bo już następnego dnia ruszyłam w stronę biblioteki zaraz po śniadaniu. Co śmieszniejsze, nie musiałam długo czekać na to, aż dostanę pozwolenie na wstęp do zakazanego działu. Profesor Slughorn był wręcz zachwycony, gdy poprosiłam go o podpis i od razu uwierzył mi, że chodzi o informacje dotyczące eliksirów. Tak więc całą sobotę spędziłam na poszukiwaniu najróżniejszych przedmiotów. Znalazłam na przykład kredens, który pożerał wszystko, co znalazło się w jego wnętrzu; była również etażerka, która podczas snu, atakowała śpiącego obok człowieka i zaciskała swoje nogi na jego szyi, by ten umarł we śnie. Były najróżniejsze meble, coraz to bardziej krwiożercze i mordercze. Oczywiście nie znalazłam zbyt dużo ksiąg, które by o nich mówiły. Zaledwie trzy. Wiedziałam, że to będzie podejrzane, jeśli wyniosę coś takiego z biblioteki, więc skopiowałam teksty na czyste pergaminy za pomocą prostego zaklęcia. Byłam zadowolona z efektu końcowego.
           Kilka dni po moich poszukiwaniach w Dziale Ksiąg Zakazanych intuicyjnie czułam, że podczas kolacji ktoś mi się bacznie przygląda. Rozejrzałam się po Wielkiej Sali i moje spojrzenie przecięło się ze spojrzeniem stalowoszarych tęczówek. Nawet z takiej odległości wyczytałam nieme pytanie chłopaka, więc niedostrzegalnie kiwnęłam głową. Draco Malfoy zerwał się ze swojego miejsca i ignorując zdziwione spojrzenia Pansy i Blaise'a, skierował się w stronę wyjścia. Potrzebowałam zaledwie kilku sekund na skojarzenie faktów. Od razu pobiegłam  na piętro, gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy w celu omówienia mojego "zadania". Nie mam pojęcia, skąd wiedziałam, że właśnie tam powinnam się udać, ale podświadomie tak właśnie czułam.
           Wchodząc do ciemnej, opuszczonej sali poczułam dziwną ulgę. Było to całkowicie sprzeczne uczucie w porównaniu z ostatnim razem, kiedy Malfoy zaciągnął mnie tu siłą i podstępem. Swoją drogą, mógł po prostu mnie poprosić, chociaż zapewne gdyby nie prośba Dumbledore'a, nie poszłabym tam dobrowolnie. Cwana żmija z tej tlenionej fretki... Moje mściwe myśli diametralnie się zmieniły w momencie przekroczenia progu drzwi oraz zaryglowania ich odpowiednim zaklęciem. Stał tam, pewny siebie, opierając się barkiem o ścianę z założonymi rękami na piersi oraz oświetlony białą poświatą księżyca. Miałam wrażenie, że Draco Malfoy lśni od bijącego światła i zamrożonego, świeżego śniegu, który pierwszy raz tego roku spadł i teraz dumnie leżał na parapecie za oknem. Widok zza okna był piękny; białe, nieskazitelne diamenciki, spowijające łąki Hogwartu oraz jezioro, które nie zdążyło jeszcze zamarznąć. Piękna i zarazem smutna rzeczywistość skrajności i przemijania. Nagle poczułam niesamowitą melancholię i zapomniałam o blondynie, który zapewne przyglądał mi się teraz z zaciekawieniem i może z lekkim zdenerwowaniem oraz zniecierpliwieniem. Nie dbałam o to. Nawet nie spostrzegłam, że nieświadomie podeszłam do parapetu w sali. Stałam teraz bardzo blisko Ślizgona i wtedy nie dostrzegłam, że nawet się nie odsunął. Z perspektywy czasu widzę, jak ważne to było. Draco pomimo tego, że prawdopodobnie to miała być nasza trzecia normalna rozmowa w życiu zaczął traktować mnie inaczej, nie jak szlamę, przyjaciółkę Pottera i "Wieprzleja". Chyba podświadomie czuł, że stałam się częścią jego sekretu, gdy pierwszy raz zdradził mi pewne elementy, które wtedy ani trochę się nie kleiły. Wiedziałam tylko, że chłopak potrzebował pomocy, zwłaszcza że sam Dumbledore to zauważył. Niemniej jednak zapomniałam o tym na chwilę i patrzyłam na pejzaż, rozciągający się za oknem, na naturę, która była całkowicie nieświadoma tej dziwnej chwili i spokoju, jaki teraz rozgrywał się między nami, wrogami z dwóch całkowicie skrajnych domów lwa i węża. Ten nastrój udzielił się prawdopodobnie nawet Malfoyowi, bo nic nie mówił, nie przerwał tej panującej ciszy nawet cichym westchnieniem. O czym wtedy myślałam? Myślałam o... śniegu. Pozornie prosty, całkowicie niefilozoficzny temat do rozmyślań i wniosków, jednakowoż po głębszej analizie każdy znalazłby ukryty sens w tych małych, lodowych kryształkach. W końcu, czy ich los jest pewny? Nagle znikąd się pojawiają, spadają na ziemię, tworząc śnieżny puch, a nawet kilka godzin po tym mogą zniknąć i zostanie po nich najwyżej mokra plama. I tu nadchodzi drugi aspekt: mogłoby się wydawać, że jezioro jest całkowitym przeciwieństwem zimnego, zamarzniętego lodu, całkowita skrajność, a jednak z czasem okazuje się, że to i to jest niczym innym jak wodą. Zerknęłam z ukosa na blondyna, a on gwałtownie się wyprostował, chyba myślał, że mam dla niego jakieś rewelacje. Zmrużyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że tak samo jest z nami, ludźmi. Pozornie różni, a jednak, jak to ujął profesor Dumbledore podczas ceremonii pogrzebowej Cedrika, "nasze serca biją jednym rytmem". Odetchnęłam cicho i w końcu wyjęłam z torby kawałki zapisanego pergaminu, podając je w ciszy Ślizgonowi. On od razu mi je wyrwał niczym wściekłe zwierzę i odszedł kawałek dalej, by mój je przejrzeć w blasku świecy ("i z daleka od twojego szlamu", szepnął wredny głosik w mojej głowie). Wróciłam myślami do nieuchronnej i bezwzględnej natury i ze skrajnymi odczuciami dostrzegłam, że zaczął ponownie padać śnieg. W zasadzie nie było w tym nic dziwnego, zostało osiemnaście dni do Świąt Bożego Narodzenia i nawet był wskazany.
           Nagle, zupełnie niespodziewanie usłyszałam okropne przekleństwo z lewej strony oraz dźwięk pergaminów lądujących na podłodze, a następnie zdecydowane "Incendio!". Draco Malfoy, największy dupek świata, egoista oraz osoba, która nie umie szanować cudzej pracy, właśnie spalił moje notatki, nad którymi pracowałam przez jakieś trzy lub cztery godziny! Z oburzenia opadła mi szczęka i podeszłam szybko do chłopaka, przystawiając palec wskazujący do jego klatki piersiowej, lecz on nic sobie z tego nie zrobił. Szybko przerwał zaklęcie, by nas nie podpalić i spojrzał na mnie z wyższością i totalną obojętnością. Nagle cała pewność siebie uleciała ze mnie jak powietrze z przebitego balonu, jednak nie mogłam dać za wygraną.
             — Jak śmiesz tak traktować moją ciężką pracę?!
            Odniosłam dziwne wrażenie, że cała ta sytuacja ogromnie bawi mojego rozmówcę przez co moja złość powoli osiągała apogeum.
             — Granger, to stek bzdur. Naprawdę sądziłaś, że przyda mi się gryząca doniczka czy co to tam było? Wydaje ci się, że to żarty? że to jakiś kaprys? Prosiłem o meble, najlepiej o szafkę, a dostaję to... — Przerwał, by dosadnie pokazać mi popiół z moich notatek, a ja poczułam się jak ostatnia idiotka. Wiedziałam w co pogrywał Draco. Chciał mnie upokorzyć i zdenerwować, dostrzegłam to w jego uśmiechu.
             — Jeżeli jestem aż tak bezużyteczna, to wcale nie muszę ci pomagać.
             — Nie ma mowy, dopóki mi pomagasz nie możesz zdradzić nikomu naszej tajemnicy ze względu na prośbę kochanego profesorka Dumbledore'a. Poza tym mam dla ciebie inne zadanie, to było tylko i wyłącznie wstępem. Chciałem sprawdzić, czy rzeczywiście jesteś godna zaufania i... oddana.
             Teatralnie wzdrygnęłam się na dźwięk tego słowa, choć przyznam szczerze, że czasami mogłabym się oddać Malfoyowi w każdym znaczeniu tego słowa. Na samą myśl o tym zrobiło mi się gorąco, puls przyspieszył, a policzki przybrały odcień dojrzałej wiśni. Na moje szczęście i nieszczęście blondyn źle zinterpretował moją reakcję.
               — Wiedziałem, że ucieszysz się na dalszą współpracę ze mną...
               — Nie pieprz, Malfoy. Mów, czego chcesz. — Dostrzegłam, że chłopak zacisnął ze złości pięści oraz szczękę, jednak nijak tego nie skomentował. Chyba uznał, iż musi wykrzesać z siebie resztki cierpliwości, jeśli chciał ze mną współpracować.
               — Po pierwsze, potrzebuję eliksiru wielosokowego, dużo eliksiru — zaczął cicho Ślizgon, a na jego ustach zabłąkał się dziwny grymas. Gdyby to nie był on, pomyślałabym, że się uśmiechnął. — A po drugie, musisz mi pomóc w oklumencji.
               — W oklumencji? — powtórzyłam tępo, nie do końca rozumiejąc, co chciał powiedzieć przez to, że mam mu w tym pomóc. Przecież nigdy w praktyce nie miałam z tym do czynienia!
                — Tak, w oklumencji, Granger, czyli w magicznej obronie umysłu przed penetracją z zewnątrz — wytłumaczył znudzony, a ja poczułam nieopisaną wściekłość. Doskonale wiedziałam, co to jest i już miałam zrobić na ten temat wykład, jednak jego uniesiona dłoń nakazała mi milczeć.
                — Dumbledore twierdzi, że wiesz coś na ten temat, podobno w zeszłym roku miałaś z tym coś wspólnego, gdy durny Potter nie potrafił sobie z tym poradzić. — Chwila, Dumbledore? Więc to jednak dyrektor doradził Malfoyowi, by ten zwrócił się do mnie o pomoc? Wiedziałam już, iż za jakiś czas będę w końcu musiała wyciągnąć wszystkie informacje od tego chłopaka. Kroiła się jakaś poważna akcja, tego byłam pewna. Na razie nie postanowiłam tego komentować, bo przecież i tak bym się niczego nie dowiedziała. Niestety, nie mogłam skomentować przytyku do mojego najlepszego przyjaciele i jego kiepskich umiejętności z tej dziedziny magii. Doskonale znałam prawdę i założę się, że ten cyniczny Ślizgon również.
                 — To była wina Snape'a! Był zbyt honorowy, by kontynuować jego lekcje, gdy Harry zobaczył jego wspomnienia! — Nagle wpadła mi do głowy myśl i jakoś ciężko było mi uwierzyć, że ten tłuk sam na to nie wpadł. — Dlaczego nie poprosisz swojego ulubionego profesora? Na pewno wolałbyś, by to on penetrował twoją pustą przestrzeń między uszami — powiedziałam przesadnie słodkim głosem, a Draco skrzywił się, co przywiodło mi na myśl wyjątkowo brzydką (a raczej przystojną, ale tego nie mogłam przyznać) mandragorę. Łatwo się domyślić, że Malfoy wykrzywił się na myśl o tym, że to ja zobaczę jego wspomnienia, a nie przez mój przesłodzony ton.
                  — Zaufaj mi, Granger, każdy byłby lepszy od ciebie, jednak pewne okoliczności nie pozwalają mi na współpracę z tym człowiekiem, a Dumbledore jest zbyt zajęty Potterem i pewnymi wędrówkami w dalekie podróże, więc zostałem skierowany do ciebie.
                   — W jakie podróże?
                   — Z czasem może coś ci zdradzę, ale na razie nie ufam ci wystarczająco. Już teraz istnieje zagrożenie, że pójdziesz poskarżyć się Potterowi i Wieprzlejowi, więc jest za wcześnie  mruknął Malfoy i skierował się do wyjścia, zdejmując z nich Muffliato.
                    — Ale kiedyś dowiem się więcej?
                    Chwila ciszy powoli utwierdzała mnie w fakcie, że nie.
                    — Owszem, Granger, dowiesz się wszystkiego w swoim czasie — szepnął ledwo dosłyszalnie, po czym opuścił pomieszczenie szybciej niż udało mi się wziąć chociażby jeden, mały wdech.
                     Wtedy już wiedziałam, że stałam się częścią jego sekretu i czułam się zobowiązana być mu wierna.

~~**~~**~~**~~

Dam-da-ra-daam! Udało się i jestem z siebie dumna.
Niezabetowane, pisane na szybko w przypływie nagłej weny.
Niedługo nowy rozdział, bo mam mnóstwo nowy pomysłów! Może nawet w tym tygodniu, jeszcze przed końcem ferii!
PS. Dziękuję niesamowitej Niezrównoważonej z Dotyku Magii (button sowy po lewej stronie) za wykonanie pięknego szablonu, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia. :)

15 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ;))
    Strasznie mi się podoba, że Hermi musi pomagać Draconowi, coś takiego łączy ludzi :)))
    Czekam nn ;3
    http://dramione-zawsze-i-na-zawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki piękny szablon! I jaki przystojny Draco :o
    Jestem bardzo ciekawa co wyniknie ze współpracy Draco i Hermiony.. W końcu Malfoy pokaże jej swoje myśli, więc będzie musiał obdarzyć ją dużym zaufaniem.
    Bardzo podobają mi się Twoje opisy. Bardzo, bardzo. Nie przynudzają, a wręcz przeciwnie, czyta je się w ogromną ciekawością. Też chcę tak pisać ;_;
    Ogólnie zapowiada się bardzo ciekawe opowiadanie. Wszystko się ze sobą doskonale łączy. Z tym rozdziałem mam jeszcze większą ochotę śledzić dalsze losy Twoich bohaterów.
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie szybciej :)
    Dodaję Twoje opowiadanie do linków u siebie :P
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej.:)
    Rozdział.. Magiczny.
    Cieszę się, że Draco choć w znikomym stopniu zaufał Mionie.
    Mam nadzieję, że ich współpraca od teraz będzie bardziej.. owocna.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    Ps. Dziękuję za komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny ponysl na blog. Po prostu genialnie. Twoje postacie sama bardzo fajne. Czekam na next
    duzo weny
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Podoba mi się Twój pomysł z tym całym pomaganiem Malfoyowi. :) W Twoim opowiadaniu jest wiele tajemnic i to jest fajne. :)
    Weny,
    Chiyo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczny szablon, kochana!! <3
    A rozdział wspaniały! Mam nadzieję że niedługo coś zacznie między nimi się dziać! :)
    Nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu ^^
    Pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział w porządku, enigmatyczny, chciałabym czytać dalej... W sumie to nie wiem, co jeszcze napisać, bo nic takiego się nie wydarzyło, ale to, że akcja wolno się toczy, zdecydowanie jest lepsze. To okropne wiedzieć, jak skończy się to naprawianie szafki... Mam nadzieję, że panna Granger nie będzie aż nadto smutna, że przyczyniła się do śmierci dyrektora :>.
    Dobry szablon, Draco taki pociągający w tym półmroczku...
    Pozdrawiam serdecznie!
    przerwana-cisza.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na samym początku stwierdzam, że szablon jest piękny! Naprawdę.
    A co do rozdziału, to intryguje mnie ten układ Hermiony z Malfoyem. Ciekawe, co wyniknie z naprawy tej szafki.
    Jeśli dobrze myślę, to ona mu tak jakby pomoże w sprowadzeniu śmierciożerców. Jejku.
    Czekam na kolejny rozdział. :)

    Pozdrawiam,
    Avada
    http://prohibiti-amare-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie *.*
    Już widzę jak Draco broni Hermionę przed Śmiericiożercami :3
    Jeśli wogóle naprawią szafkę...
    Y♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. Draco jest cudny. Akcja toczy się nie za szybko i nie za wolno - tak w sam raz, co jest bardzo na plus. Biegnę do trzeciego rozdziału, bo nie mogę sie doczekać ciągu dalszego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Robi się co raz ciekawiej, naprawdę nie mogę się doczekać dalszych rozdziałow ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział jest wspaniały !!
    I Draco... <3
    I złość Hermiony...
    Bezcenne ! :)
    Życzę weny
    Pozdrawiam
    Oliwia~

    OdpowiedzUsuń
  13. Nieźle się zapowiada. I ta tajemniczość <3 .. gh... wspólna praca i wgl.. mam nadzieję, że Draco coś nie długo wyjaśni <3
    Zapraszam też na mojego bloga:
    http://dramione-razemlubwogole.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. "[...] czasami mogłabym się oddać Malfoyowi w każdym znaczeniu tego słowa..." - przepraszam, że cytuję, ale nie mogłam się powstrzymać. Ten fragment powalił mnie na kolana i musiałam otworzyć okno, aby się nie zadusić przez śmiech. xD
    Jestem ciekawa kiedy coś do siebie poczują i mam nadzieję, że niedługo to wszystko się wyjaśni. ;)
    Świetny rozdział. :)
    Pozdrawiam,
    Braknes.

    OdpowiedzUsuń
  15. Draco prosi Hermionę o pomoc? No raczej potrzebuje jej pomocy i to bardzo.
    Trudno szukać czegoś, gdy nie wie się czego potrzebuje, więc unoszenie sie gniewem nic tu nie da.
    Lecę dalej, bo jestem ciekawa co też wymyśliłaś :)
    Croy http://black-redstart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń